Pewnie większość z was ma tak, że jak czyta dobrą książkę czasem lubi do niej posłuchać odpowiedniej muzyki. Taka, która idealnie pasuje do klimatu i sytuacji. Zauważyłam u siebie, że nie potrafię już czytać bez odpowiedniej muzyki w tle. No chyba, że pozycja jest na tyle wciągająca, że nawet nie zwrócę uwagi co leci w tle. Tym razem miałam podobnie jak sięgnęłam (w końcu) po Grę Endera. (właściciel książki mnie zdecydowanie zmotywował) Wystarczyły dwa dni bym ogarnęła ją całą z zapartym tchem. (dziś cały dzień spędziłam w łóżku czytając do końca) Oczywiście musiał się też do książki przykleić utwór. Trochę dziwaczny, ale jak dla mnie pasujący do klimatu książki. (uwielbiam Hocico) Utwór wrzucę na końcu wpisu. Co do samej fabuły w Grze Endera to bardzo mi się podobała choć momentami czułam się dziwnie ją czytając. A już totalnie nie ogarniałam jak czytałam końcówkę. Pierwszym mocno dźgającym mnie faktem był wiek bohaterów. Nie potrafiłam się wczuć w fakt, że mają tam na ogół po 7-12 lat. Nie umiałam sobie ich wyobrazić zbytnio. Więc jak czytałam, że sobie gdzieś tam dryfują czy biegają na golasa miałam mieszane uczucia. Kolejna rzecz to już wina mojego chorego umysłu i doszukiwania się gejowskich scen gdzie tylko się da. (proszę mi to wybaczyć, taka moja choroba psychiczna) Tak więc przyjaźń miedzy Enderem a Alaiem (choć milion razy się ganiłam, że przecież to tylko dzieciaki) wydawała mi się czymś więcej niż prawdopodobnie autor miał na myśli. Ale to akurat moja choroba duh. UWAGA SPOILER: Moment jednak gdy się dowiedział, że tak naprawdę walczył z robalami a to nie był test... wow stary. Miazga. I bardzo mi się podobało przedstawienie samego Endera jak już ćwiczył na symulatorze. Jego stan po tym jak rozwalił planetę. I do tego momentu dla mnie książka jest zajebista... a potem się robi nijaka... w sumie nawet wątek Val i Petera jako Demostenes i Lock mogłabym wywalić taki dziwny przerywnik, który może miał wpływ na fabułę ale ja najwyraźniej go nie zrozumiałam. I końcówka taka też bez polotu takie całkowicie spuszczenie tempa fabuł do zera, że czytało się ciężko po tylu emocjach jakie miały miejsce jeszcze chwilę temu. Może nie mieli jak opisać jego spotkania z jajem królowej i dlatego zrobili dziwny przerywnik z jego wyjazdem do koloni. Nie wiem.
No to by było na tyle mojego pitolenia. Książka jak najbardziej godna uwagi, na pewno zakupię własny egzemplarz :)
Niestety YT nie okazał się na tyle pomocny i znalazłam tylko okrojoną wersję utworu bez wstępu =.=