piątek, 30 września 2011

BAKA 2011


I tak oto wróciłam z Baki, która odbyła się we Wrocławiu. Owszem było to w tamten weekend więc trochę czasu minęło, ale jakoś nie mogłam się zabrać za tę notatkę. Zacznę od tego, że wpierw byłam odwiedzić mojego kochanego Dżuma. Byłam u niej 3 dni, które były naprawdę super. Śpiewaliśmy na UltraStarze, graliśmy sesję w Wampiry i ogólnie spędzaliśmy miło czas przygotowując się do konwentu. Oczywiście były to też bardzo pracowite dni. Ogólnie przed samym konwentem spaliśmy 4 godziny i musieliśmy wstać o 4:00 rano.
Z całym bagażem (ja miałam trochę trudniej bo od razu po konwencie musiałam wracać do domu więc musiałam zabrać ze sobą wszystkie swoje klamoty) podreptaliśmy na przystanek PKS. Załadowaliśmy się do środka i ruszyliśmy w stronę Wrocławia. Szczerze to nie mam pojęcia o której zajechaliśmy na miejsce. Chyba coś koło 8:00. Nie wiem :P Organizacja HellBanan na czele Generała Dżuma i jej Zombiaka Haxi ruszyliśmy w kierunku konwentu szerzyć wiarę w Złego Banana.
Przed szkołą wszyscy się rozłożyliśmy bo nanieść ostatnie poprawki w naszych strojach. Bandaże, krew, makijaże. Nie chcieliśmy straszyć ludzi w PKSie. I w końcu ruszyliśmy, zajęliśmy sleep room'a i zaczęliśmy rozglądać się za atrakcjami.
Oczywiście już na wstępie wręczono nam darmowe gry! Znaczy nie były na prawdę darmowe, trzeba wykupić do nich klucz, ale tak czy siak, jak dają to bierz, jak biją to uciekaj ^^. Oczywiście było parę nieszczęść jak np. zgubienie portfela przez członka kółka, ale za to przygarnęliśmy zbłąkaną duszę na dworcu i pasowaliśmy na członka HellBanan :) Co do samej BAKI to atrakcji może nie było super dużo, ale i tak bawiłam się świetnie. Było pełno pogodnych i otwartych ludzi. O niebo lepiej niż na Magni.
Z paneli jakie tam widzieliśmy były: Pokaz kyudo połączony ze strzelaniem, znaczy do strzelania się nie dopchałam, ale pokaz był świetny. Gdyby nie fakt, że mam trochę do wrocka to bym się na coś takiego zapisała. Potem poszliśmy na "Napiszemy przygodę" poradnik dla MG o różnych formach prowadzenia sesji rpg. Facet prowadził wyjątkowo ciekawie, bardzo mi się podobały jego wypowiedzi nawet jeśli sama nigdy nie prowadziłam sesji. Byłam na konkursie rysunkowym w którym zajęłam 3 miejsce :D. Panel o tworzeniu postaci do komiksów i opowiadań osobiście nie przypasował mi do gustu. Facet strasznie zbaczał z tematu i w sumie dużo się nie dowiedziałam. Oczywiście obowiązkowo byłam na panelu Yaoi xD Był o niebo lepszy niż na Magni zdarłam sobie na nim gardło skandując i zacieszając xD. Wcześniej był jeszcze panel Show me your Pantsu. Typowo hentajowy panel, który o dziwo był konkursem. Trzeba było zgadywać z jakiego anime była w pół rozebrana pani... lub pan xD Również było sporo ubawu. O 1:00 w nocy byliśmy na panelu o tajemniczej nazwie "Nanerczun czyli zabawy smoków z perłami". Oczywiście kazał się to zbiór perełek z opowiadań yaoistek i ich chorych wyobrażeń. Nie dotrwałam do końca przysypiając co chwila. Przespaliśmy się chyba z 2-3 godzinki. Oczywiście byłyśmy na wolnym śpiewaniu na ultrastarze i zjedliśmy przepyszne sushi ^^. Cóż w niedzielę nie było już nic ciekawego. Zwinęliśmy się wcześniej niż planowaliśmy.

Trzeba było wszystko zebrać i ruszyć z powrotem na PKS. Ja jechałam w swoją stronę oni w swoją. Byłam bardzo mile zaskoczona, bo pożegnali mnie naprawdę ciepło. Może powiedzieć, że zżyłam się z tą bandą wariatów xD No i pożegnanie z Dżumem T^T auuuu! To był jedne z najlepszych wyjazdów jakie miałam w te wakacje.

piątek, 16 września 2011

Powoli mijające dni




Znów zrobiłam coś takiego ło... w sumie to smutna para z mojego niedoszłego projektu. Ich szkice można znaleźć na bananach. Ira jest jedną ze strażniczek świata, który stworzył Baftsu. Niestety nie potrafiła zjednać się ze swoimi umiejętnościami ciągle trapiona wątpliwościami. To jej babcia nie ona była strażniczką, dziewczyna miała to odziedziczyć niestety staruszka zmarła nim wyjaśniła dziewczynie na czym to polega. Wszystko posypało się gdy okazało się, że wielkie uczucie jakim darzyła Stworzyciela Światów było nieodwzajemnione. Przynajmniej tak się jej zdawało po spotkaniu z jego bratem bliźniakiem, o którym nie wiedziała. Ostatecznie odeszła do swojego, ludzkiego świata rezygnując ze swojego dziedzictwa. Nie wiedziała jednak, że prawdziwy Baftsu, który po części odwzajemniał jej uczucia został uwięziony przez swojego brata.

środa, 14 września 2011

nah nah



Zamiast tworzyć strój na konwent marnuje czas na coś takiego. Kiedyś zrobię lepszą wersję. Co do szycia to wściekłam się bo po 2 dniach szycia okazało się, że wyszło do dupy i muszę wymyślić coś innego. Dupa. No ale nie poddaję się, coś wykombinuję... jak przestanę marnować czas.

poniedziałek, 12 września 2011

NAZI ZOMBIE!

Coś tam coś tam


Bleh ledwo żyję. Się utyrałam. Szukam stroju na konwent, jakimś cudem rodzice postanowili za sponsorować mi wyjazd na niego. Przy okazji odwiedzę Dżuma bo jedziemy razem. Bardzo się z tego powodu cieszę :) Przeszperałam na strychu za jakąś starą marynarką dziadka bo chciałam się zrobić na nazi zombie lub coś w tym stylu. A jak nie to będę kombinować dalej, mam na to tydzień.


wtorek, 6 września 2011

huh

-Czuję się jakby mój mózg się zjarał.


Udało mi się zaliczyć więc teraz przeszłam na tryb całkowitego nie kontaktowania. Przestałam myśleć i czuję się jakby ktoś mi wyjął mózg z głowy. Całkowity chillll out... czuję się trochę jak Gamzee



niedziela, 4 września 2011

I strzeż mnie od Dobrego

Boję się, że Go stracę, choć wcale Go nie mam.



Boję się, boję się, boje się, boję się, boję się, tak strasznie się boję. Tak bardzo chciałabym schować się w twoich ramionach i usłyszeć jak szepczesz mi do ucha, że wszystko będzie w porządku, że jestem silna i sobie poradzę. A ja bym ci powiedziała, że bez ciebie jestem jak bezradna, wystraszona dziewczynka....


sobota, 3 września 2011

Eh...

Nieważne, jak zła jest sytuacja, zawsze istnieje możliwość, by stała się o tę odrobinę gorsza.

Kolejny dzień nauki, kolejny dzień ćwiczeń... kolejny dzień. A ja nie mogę przestać o nim myśleć. O tym jak się czuje, co robi, czy tęskni. Chciałabym móc z nim porozmawiać. Tak jak dawniej. Powygłupiać się, pośmiać, pogadać o czymkolwiek. Brakuje mi tego, boję się, że właśnie popełniłam jakiś życiowy błąd. Ale poczekam... jakoś wytrzymam.... Może uda mi się to naprawić jak minie miesiąc... może znów pozwoli mi być jego przyjaciółką. Zajmę czymś myśli może wytrzymam.



piątek, 2 września 2011

Glass of You

Im większe w człowieku wewnętrzne rozbicie, poczucie własnej słabości, niepewności i lęk, tym większa tęsknota za czymś, co go z powrotem scali, da pewność i wiarę w siebie.

Tak bardzo chciałabym móc z tobą zatańczyć. Powoli, w gwieździstą noc. I na chwilę zapomnieć o całym świecie. Wtulić się w twoje ramiona i poczuć bezpieczna. Ten ostatni raz.

The Twilight Singers - Glass of You

Wrrraawww

Chcę zrozumienia. Nawet jeśli jestem do bólu inna, wyklęta, pogardzona, szokująca, perwersyjna i pierwsza w kolejce do spalenia na stosie.

Co byście uczynili jakby został wam miesiąc życia? Jakbyście wykorzystali ten czas? Mając tę świadomość. Czy coś by się zmieniło?

Co do moich codziennych dni to zabrałam się za siebie i od wczoraj zaczęłam ćwiczyć. Nie jest to jednak jakiś super mega wysiłek dla poprawy kondycji. Chcę wrócić do tej sprężystości jaką miałam kiedyś. Dlatego też codziennie się rozciągam rano. Może pomaga może nie po dwóch dniach nie mam co liczyć na efekty. Do tego robię po 20 brzuszków (ta mój błąd) na górne mięśnie brzucha. Heh nie znam prawidłowej nazwy na to, po prostu nie robisz ich normalnie tylko przy np. łóżku, nogi muszą być pod kątem prostym na łóżku i nie dociągasz do końca. Hah ja i moje fachowe tłumaczenie. Z resztą nieważne. Teraz znów wrócę do nauki. 5 egzamin. Czy się boję? Trochę. Coś tam zawsze napiszę, ale i tak się boję. Jeszcze wczoraj było mi to obojętne, dziś w sumie też jest. Chodzi o to, że nie chciałabym się przekonać, że ten tydzień zapierdalania był na marne. Że wypruwałam sobie flaki na marne.

Wczoraj koło 1 w nocy skończyłam moje wiedźmowe dzieło. Jestem z niego dumna. Wyszło lepiej niż sądziłam. Tylko skrzydła ma trochę połamane, ale cóż. Jeszcze jednak się nie odważyłam wypowiedzieć ostatecznych słów. Zrobię to chyba przed egzaminem, tak na szczęście. Mam nadzieję, że nie będzie skutków ubocznych. No ale o tym mogę się w sumie nigdy nie dowiedzieć.

czwartek, 1 września 2011

Pufff Mózg rozjebany!

Zostaw go. Pozwól mu zatęsknić. Zobacz czy jemu zależy. Bo tobie zależy i on to wie.

Soupowe cytaty są takie mądre... *przebiera nogami* Od czego by tu zacząć. Mogłoby być gorzej, ale jakoś się trzymam. Dzień jak na razie zleciał mi jak co dzień. Uczyłam się... uczyłam się i uczyłam się... oh pomijając fakt, że przestałam co 5 minut zerkać na telefon, maila i tutaj... no i jeszcze w jedno miejsce. Ciężko się oduczyć, ale daję radę. Problem w tym, że już rzygam nauką a tak naprawdę wiem mniej niż sądziłam. Ale przestało mi zależeć. Pfff proszę, moje życie jest dostatecznym bagnem by się martwić nie zaliczonym egzaminem. Na komisa się zarobi 'jakoś' a nawet jak nie pójdzie to będę powtarzała. Szczerze to w tej chwili mogliby i mnie wypierdolić i miałabym to w dupie. Hah ale za to od razu by mnie rodzice z domu wyrzucili. Cóż ten fakt też mnie bardzo nie smuci. Znalezienie sobie domu wcale nie jest takie trudne. Trzeba tylko wiedzieć pod jakie drzwi zapukać. Albo pod jaką latarnię zawitać.

gdzie jest uśmiech, który pocieszał innych? gdzie ten charakter, który zawsze był silny?

Zniknął pożarty przez ciemność i przez uskrzydlonego demona, którego sama sobie sprowadziłam do swojego życia.

Już zbyt wiele się stało, co się stać nie miało, a to, co miało nadejść, nie nadeszło.

I dlatego jest jak jest i się nie odstanie.

Postanowiłem zostać w łóżku do południa. Może do tego czasu szlag trafi połowę świata i życie będzie o połowę lżejsze.

Nie było tak ciężko powrócić do starego życia. Odnowić nienawiść do całego świata. Wrócić na całego do bycia podłą suką... którą z reszta zawsze byłam. Wiele razy było mi to uświadamiane i nigdy o tym nie zapomniałam. Tylko nieliczni wierzyli we 'mnie', ale oni już dawno nie żyją...

Nażarłaś się szczęścia, to teraz rzygaj.

To jest w tym wszystkim chyba najgorsze.


A tak z innej beczki to zrobiłam coś niezwykłego na co jako wiedźma nigdy się nie chciałam zgodzić. Ukradłam komuś kawałek duszy. Wiem, że to podłe szczególnie, że bez zgody właściciela, ale chciałam sobie przed śmiercią zrobić pamiątkę. Trochę waty, trochę szmatek, igła nici i krew... no i kawałek niego. Jak skończę wystarczy kilka małych słów... i już na zawsze będzie tylko mój. Jeszcze tylko trochę wysiłku, nieprzespana noc. I każdy będzie szczęśliwy. Każdy będzie miał to co chciał... czy nie tego chciałeś? By każdy był szczęśliwy?