poniedziałek, 17 października 2011

piątek, 30 września 2011

BAKA 2011


I tak oto wróciłam z Baki, która odbyła się we Wrocławiu. Owszem było to w tamten weekend więc trochę czasu minęło, ale jakoś nie mogłam się zabrać za tę notatkę. Zacznę od tego, że wpierw byłam odwiedzić mojego kochanego Dżuma. Byłam u niej 3 dni, które były naprawdę super. Śpiewaliśmy na UltraStarze, graliśmy sesję w Wampiry i ogólnie spędzaliśmy miło czas przygotowując się do konwentu. Oczywiście były to też bardzo pracowite dni. Ogólnie przed samym konwentem spaliśmy 4 godziny i musieliśmy wstać o 4:00 rano.
Z całym bagażem (ja miałam trochę trudniej bo od razu po konwencie musiałam wracać do domu więc musiałam zabrać ze sobą wszystkie swoje klamoty) podreptaliśmy na przystanek PKS. Załadowaliśmy się do środka i ruszyliśmy w stronę Wrocławia. Szczerze to nie mam pojęcia o której zajechaliśmy na miejsce. Chyba coś koło 8:00. Nie wiem :P Organizacja HellBanan na czele Generała Dżuma i jej Zombiaka Haxi ruszyliśmy w kierunku konwentu szerzyć wiarę w Złego Banana.
Przed szkołą wszyscy się rozłożyliśmy bo nanieść ostatnie poprawki w naszych strojach. Bandaże, krew, makijaże. Nie chcieliśmy straszyć ludzi w PKSie. I w końcu ruszyliśmy, zajęliśmy sleep room'a i zaczęliśmy rozglądać się za atrakcjami.
Oczywiście już na wstępie wręczono nam darmowe gry! Znaczy nie były na prawdę darmowe, trzeba wykupić do nich klucz, ale tak czy siak, jak dają to bierz, jak biją to uciekaj ^^. Oczywiście było parę nieszczęść jak np. zgubienie portfela przez członka kółka, ale za to przygarnęliśmy zbłąkaną duszę na dworcu i pasowaliśmy na członka HellBanan :) Co do samej BAKI to atrakcji może nie było super dużo, ale i tak bawiłam się świetnie. Było pełno pogodnych i otwartych ludzi. O niebo lepiej niż na Magni.
Z paneli jakie tam widzieliśmy były: Pokaz kyudo połączony ze strzelaniem, znaczy do strzelania się nie dopchałam, ale pokaz był świetny. Gdyby nie fakt, że mam trochę do wrocka to bym się na coś takiego zapisała. Potem poszliśmy na "Napiszemy przygodę" poradnik dla MG o różnych formach prowadzenia sesji rpg. Facet prowadził wyjątkowo ciekawie, bardzo mi się podobały jego wypowiedzi nawet jeśli sama nigdy nie prowadziłam sesji. Byłam na konkursie rysunkowym w którym zajęłam 3 miejsce :D. Panel o tworzeniu postaci do komiksów i opowiadań osobiście nie przypasował mi do gustu. Facet strasznie zbaczał z tematu i w sumie dużo się nie dowiedziałam. Oczywiście obowiązkowo byłam na panelu Yaoi xD Był o niebo lepszy niż na Magni zdarłam sobie na nim gardło skandując i zacieszając xD. Wcześniej był jeszcze panel Show me your Pantsu. Typowo hentajowy panel, który o dziwo był konkursem. Trzeba było zgadywać z jakiego anime była w pół rozebrana pani... lub pan xD Również było sporo ubawu. O 1:00 w nocy byliśmy na panelu o tajemniczej nazwie "Nanerczun czyli zabawy smoków z perłami". Oczywiście kazał się to zbiór perełek z opowiadań yaoistek i ich chorych wyobrażeń. Nie dotrwałam do końca przysypiając co chwila. Przespaliśmy się chyba z 2-3 godzinki. Oczywiście byłyśmy na wolnym śpiewaniu na ultrastarze i zjedliśmy przepyszne sushi ^^. Cóż w niedzielę nie było już nic ciekawego. Zwinęliśmy się wcześniej niż planowaliśmy.

Trzeba było wszystko zebrać i ruszyć z powrotem na PKS. Ja jechałam w swoją stronę oni w swoją. Byłam bardzo mile zaskoczona, bo pożegnali mnie naprawdę ciepło. Może powiedzieć, że zżyłam się z tą bandą wariatów xD No i pożegnanie z Dżumem T^T auuuu! To był jedne z najlepszych wyjazdów jakie miałam w te wakacje.

piątek, 16 września 2011

Powoli mijające dni




Znów zrobiłam coś takiego ło... w sumie to smutna para z mojego niedoszłego projektu. Ich szkice można znaleźć na bananach. Ira jest jedną ze strażniczek świata, który stworzył Baftsu. Niestety nie potrafiła zjednać się ze swoimi umiejętnościami ciągle trapiona wątpliwościami. To jej babcia nie ona była strażniczką, dziewczyna miała to odziedziczyć niestety staruszka zmarła nim wyjaśniła dziewczynie na czym to polega. Wszystko posypało się gdy okazało się, że wielkie uczucie jakim darzyła Stworzyciela Światów było nieodwzajemnione. Przynajmniej tak się jej zdawało po spotkaniu z jego bratem bliźniakiem, o którym nie wiedziała. Ostatecznie odeszła do swojego, ludzkiego świata rezygnując ze swojego dziedzictwa. Nie wiedziała jednak, że prawdziwy Baftsu, który po części odwzajemniał jej uczucia został uwięziony przez swojego brata.

środa, 14 września 2011

nah nah



Zamiast tworzyć strój na konwent marnuje czas na coś takiego. Kiedyś zrobię lepszą wersję. Co do szycia to wściekłam się bo po 2 dniach szycia okazało się, że wyszło do dupy i muszę wymyślić coś innego. Dupa. No ale nie poddaję się, coś wykombinuję... jak przestanę marnować czas.

poniedziałek, 12 września 2011

NAZI ZOMBIE!

Coś tam coś tam


Bleh ledwo żyję. Się utyrałam. Szukam stroju na konwent, jakimś cudem rodzice postanowili za sponsorować mi wyjazd na niego. Przy okazji odwiedzę Dżuma bo jedziemy razem. Bardzo się z tego powodu cieszę :) Przeszperałam na strychu za jakąś starą marynarką dziadka bo chciałam się zrobić na nazi zombie lub coś w tym stylu. A jak nie to będę kombinować dalej, mam na to tydzień.


wtorek, 6 września 2011

huh

-Czuję się jakby mój mózg się zjarał.


Udało mi się zaliczyć więc teraz przeszłam na tryb całkowitego nie kontaktowania. Przestałam myśleć i czuję się jakby ktoś mi wyjął mózg z głowy. Całkowity chillll out... czuję się trochę jak Gamzee



niedziela, 4 września 2011

I strzeż mnie od Dobrego

Boję się, że Go stracę, choć wcale Go nie mam.



Boję się, boję się, boje się, boję się, boję się, tak strasznie się boję. Tak bardzo chciałabym schować się w twoich ramionach i usłyszeć jak szepczesz mi do ucha, że wszystko będzie w porządku, że jestem silna i sobie poradzę. A ja bym ci powiedziała, że bez ciebie jestem jak bezradna, wystraszona dziewczynka....


sobota, 3 września 2011

Eh...

Nieważne, jak zła jest sytuacja, zawsze istnieje możliwość, by stała się o tę odrobinę gorsza.

Kolejny dzień nauki, kolejny dzień ćwiczeń... kolejny dzień. A ja nie mogę przestać o nim myśleć. O tym jak się czuje, co robi, czy tęskni. Chciałabym móc z nim porozmawiać. Tak jak dawniej. Powygłupiać się, pośmiać, pogadać o czymkolwiek. Brakuje mi tego, boję się, że właśnie popełniłam jakiś życiowy błąd. Ale poczekam... jakoś wytrzymam.... Może uda mi się to naprawić jak minie miesiąc... może znów pozwoli mi być jego przyjaciółką. Zajmę czymś myśli może wytrzymam.



piątek, 2 września 2011

Glass of You

Im większe w człowieku wewnętrzne rozbicie, poczucie własnej słabości, niepewności i lęk, tym większa tęsknota za czymś, co go z powrotem scali, da pewność i wiarę w siebie.

Tak bardzo chciałabym móc z tobą zatańczyć. Powoli, w gwieździstą noc. I na chwilę zapomnieć o całym świecie. Wtulić się w twoje ramiona i poczuć bezpieczna. Ten ostatni raz.

The Twilight Singers - Glass of You

Wrrraawww

Chcę zrozumienia. Nawet jeśli jestem do bólu inna, wyklęta, pogardzona, szokująca, perwersyjna i pierwsza w kolejce do spalenia na stosie.

Co byście uczynili jakby został wam miesiąc życia? Jakbyście wykorzystali ten czas? Mając tę świadomość. Czy coś by się zmieniło?

Co do moich codziennych dni to zabrałam się za siebie i od wczoraj zaczęłam ćwiczyć. Nie jest to jednak jakiś super mega wysiłek dla poprawy kondycji. Chcę wrócić do tej sprężystości jaką miałam kiedyś. Dlatego też codziennie się rozciągam rano. Może pomaga może nie po dwóch dniach nie mam co liczyć na efekty. Do tego robię po 20 brzuszków (ta mój błąd) na górne mięśnie brzucha. Heh nie znam prawidłowej nazwy na to, po prostu nie robisz ich normalnie tylko przy np. łóżku, nogi muszą być pod kątem prostym na łóżku i nie dociągasz do końca. Hah ja i moje fachowe tłumaczenie. Z resztą nieważne. Teraz znów wrócę do nauki. 5 egzamin. Czy się boję? Trochę. Coś tam zawsze napiszę, ale i tak się boję. Jeszcze wczoraj było mi to obojętne, dziś w sumie też jest. Chodzi o to, że nie chciałabym się przekonać, że ten tydzień zapierdalania był na marne. Że wypruwałam sobie flaki na marne.

Wczoraj koło 1 w nocy skończyłam moje wiedźmowe dzieło. Jestem z niego dumna. Wyszło lepiej niż sądziłam. Tylko skrzydła ma trochę połamane, ale cóż. Jeszcze jednak się nie odważyłam wypowiedzieć ostatecznych słów. Zrobię to chyba przed egzaminem, tak na szczęście. Mam nadzieję, że nie będzie skutków ubocznych. No ale o tym mogę się w sumie nigdy nie dowiedzieć.

czwartek, 1 września 2011

Pufff Mózg rozjebany!

Zostaw go. Pozwól mu zatęsknić. Zobacz czy jemu zależy. Bo tobie zależy i on to wie.

Soupowe cytaty są takie mądre... *przebiera nogami* Od czego by tu zacząć. Mogłoby być gorzej, ale jakoś się trzymam. Dzień jak na razie zleciał mi jak co dzień. Uczyłam się... uczyłam się i uczyłam się... oh pomijając fakt, że przestałam co 5 minut zerkać na telefon, maila i tutaj... no i jeszcze w jedno miejsce. Ciężko się oduczyć, ale daję radę. Problem w tym, że już rzygam nauką a tak naprawdę wiem mniej niż sądziłam. Ale przestało mi zależeć. Pfff proszę, moje życie jest dostatecznym bagnem by się martwić nie zaliczonym egzaminem. Na komisa się zarobi 'jakoś' a nawet jak nie pójdzie to będę powtarzała. Szczerze to w tej chwili mogliby i mnie wypierdolić i miałabym to w dupie. Hah ale za to od razu by mnie rodzice z domu wyrzucili. Cóż ten fakt też mnie bardzo nie smuci. Znalezienie sobie domu wcale nie jest takie trudne. Trzeba tylko wiedzieć pod jakie drzwi zapukać. Albo pod jaką latarnię zawitać.

gdzie jest uśmiech, który pocieszał innych? gdzie ten charakter, który zawsze był silny?

Zniknął pożarty przez ciemność i przez uskrzydlonego demona, którego sama sobie sprowadziłam do swojego życia.

Już zbyt wiele się stało, co się stać nie miało, a to, co miało nadejść, nie nadeszło.

I dlatego jest jak jest i się nie odstanie.

Postanowiłem zostać w łóżku do południa. Może do tego czasu szlag trafi połowę świata i życie będzie o połowę lżejsze.

Nie było tak ciężko powrócić do starego życia. Odnowić nienawiść do całego świata. Wrócić na całego do bycia podłą suką... którą z reszta zawsze byłam. Wiele razy było mi to uświadamiane i nigdy o tym nie zapomniałam. Tylko nieliczni wierzyli we 'mnie', ale oni już dawno nie żyją...

Nażarłaś się szczęścia, to teraz rzygaj.

To jest w tym wszystkim chyba najgorsze.


A tak z innej beczki to zrobiłam coś niezwykłego na co jako wiedźma nigdy się nie chciałam zgodzić. Ukradłam komuś kawałek duszy. Wiem, że to podłe szczególnie, że bez zgody właściciela, ale chciałam sobie przed śmiercią zrobić pamiątkę. Trochę waty, trochę szmatek, igła nici i krew... no i kawałek niego. Jak skończę wystarczy kilka małych słów... i już na zawsze będzie tylko mój. Jeszcze tylko trochę wysiłku, nieprzespana noc. I każdy będzie szczęśliwy. Każdy będzie miał to co chciał... czy nie tego chciałeś? By każdy był szczęśliwy?


środa, 31 sierpnia 2011

Trzecia ścieżka bowiem nie jest ścieżką. Droga ta bowiem wiedzie na przełaj. Po równinach porośniętych wysoką trawą, gdzie każdy krok sprawia ból. W mrok i ciemność. Ponieważ świat jest właśnie mrokiem i w nim kryją się wielkie tajemnice, które blask sekstylionów gwiazd przysłaniają.

Kolejny rozdział w moim życiu można uznać za zamknięty. Nie powiem, że nie żałuję, że tak to się zakończyło. Ale musiało. Nie było innego wyjścia. Tak musiało być. Oczywiście mogłam go zatrzymać, mogłam go błagać by to przemyślał, ale czy byłoby to wtedy szczere? Wybrał dobrze. I wybrał zgodnie ze swoim sercem. Teraz ja idę swoją ścieżką... a może właśnie wracam na swoją ścieżkę, którą szłam zawsze? Nieutartym szlakiem przez cierniowe krzewy, po spękanej, gorącej od ognia ziemi, powietrze tak przyjemnie pachnie zgnilizną, rozwiewa moje włosy, czuję zimno. Tak bardzo przeszywające zimno. I pustka, cisza, samotność... wolność. Zobaczyłam czym jest miłość, ta prawdziwa, zobaczyłam czym jest raj, czym jest pasja, oddanie, namiętność, prawdziwa i wielka przyjaźń, tak cenna. Tak krucha. Tak, to było wspaniałe... teraz mogę spokojnie umrzeć. Z uśmiechem na twarzy. I z moim własnym demonem przy piersi. Może nie tak ludzkim i nie doskonałym ale własnym.
10 YEARS - The Autumn Effect

wtorek, 30 sierpnia 2011

Flesh and Blood




Agrh... tak powinien wyglądać wampir... powinien podniecać samym widokiem, a nie te wampiry cipki ze zmierzchu. Kiedyś były prawdziwe wampiry, inne, egzotyczne, dzikie, czasem arystokratyczne inne nieujarzmione. Przede wszystkim męskie. A teraz? zlitujcie się. Z filmu Suck. Polecam bo film boski. Uh musiałam wyrzucić swoja frustrację.... i znów mam ochotę na krew.

niedziela, 28 sierpnia 2011



Pora znów wrócić do swojego jednoosobowego świata. Zamknąć się w nim. Wychodzić tylko czasem, by nie zostawić tych, którzy jeszcze przy mnie trwają. A resztę życia siedzieć tam. Wśród dymu, ognia i zgnilizny. Wśród moich kochanych cieni. Zamknąć bramy przed innymi. Łatwiej to przetrwać. Tę samotność. Ból. Czekać... czekać aż ktoś mnie uwolni. Jeden klucz oddałam. Co się z nim stanie nie wiem. Moje drzewo, moje cienie, mój świecie
... wróciła do domu...




Alkohol buzuje mi w żyłach

środa, 24 sierpnia 2011

Ufać czy nie ufać oto jest pytanie

Mówią, że sztuką jest wybaczyć, według mnie sztuką jest ponownie zaufać.

Powiem tylko tyle: Straciłam zaufanie do wszystkich facetów. Istniał tylko jeden, któremu ufałam bezgranicznie. Niestety stało się coś co mnie zaskoczyło i zabolało. Jesteśmy niby na dobrej drodze by to naprawić, ale nie jest tak łatwo odbudować moje zaufanie. No i upewnił mnie w przekonaniu, że facetom nie można ufać. Nigdy.


Nie chcę cię częstować śmiercią, życie piękniejsze jest niż śmierć...

Ludzie bezczelni, o ciężkich charakterach najgłębiej zapadają nam w sercach. Szczególnie gdy mają brązowe oczy, zaczepne spojrzenie i powalający uśmiech.


Cóż czasem trzymam się gorzej niż mi się zdawało. Po głowie chodzą mi fatalne pomysły. Ludzie mnie od nich odciągają cały czas choć, pewnie i tak nic nie działają. Ale w sumie nie o tym chciałam pisać. Są dwie sprawy.

Po pierwsze dziś rozmawiałam na temat definicji dobra i tego czy istnieje człowiek dobry. Niestety mówiliśmy tak szybko i z taką pasją, że nie zdołam tu przytoczyć naszych argumentów. Chyba zostaną one tylko w naszych głowach. Doszłam jednak do wniosku, że w dzisiejszych czasach dobro wiąże się z kłamstwami i kreowaniem a ludzie, który mówią prawdę, to co myślą są brani za chamów i prostaków. No, ale to były długie przemyślenia.

Co do drugiej sprawy to nie wierzę, że spełniają m się powoli marzenia. To przez dwie jęczące paskudy, które mnie do tego zdopingowały. Zmusili mnie do napisania CV do zrobienia własnego portfolio i do wysłania zgłoszeń. Chcieli bym zatrudniła się w księgarni jako grafik - ilustrator. No niechętnie wysłałam i... dostałam pierwszą odpowiedź. I to pozytywną. Dostałam tę robotę! Nie mogę nadal uwierzyć. Oczywiście pracować będę nieregularnie jak tylko dostanę zlecenie, ale i tak się cieszę. I nie mogę uwierzyć, że zaproponowali mi za to kasę, o która bałabym się nawet zapytać. Przecież ja swoje prace chciałam sprzedawać za max 5 zł. A dostanę od projektu 100 jak nie więcej. Muszę im jakoś naprawdę podziękować. Może za wypłatę coś im kupię.


niedziela, 21 sierpnia 2011

Kolejne losy wiedźmy alkoholiczki

I znów przepełnia mnie smutek, na który nic nie mogę poradzić. Nikogo nie mogę za niego winić prócz samej siebie. Nie mogę na nikogo się złościć bo nikt nie jest winny. W sumie to tak naprawdę ja sama też nie jestem winna. Po prostu jestem sama i tyle. Nic nie mogę na to poradzić. Boli... owszem boli bardzo. I będzie bolało jeszcze długi czas. Nie przeżywam tego jednak jakoś bardzo mocno. Nie płaczę, nie rozpaczam. Z resztą, nie chcę psuć nikomu humoru moimi nastrojami. Szczególnie, że osoby, które bardzo lubię mają dziś swoje święto. Nie chcę im dodawać sobą zmartwień. Nie chcę im się przyznawać, że mi przykro, że jestem zazdrosna. Tylko wszystko zepsuję. Ja nigdy takiej rocznicy mieć nie będę. Nie mogłam jej mieć nawet jak byłam w związku. Bo tylko mnie na tym zależało. Osoba z którą chciałabym móc to świętować pomyślała o tym dopiero gdy się rozstaliśmy. To bolało. Było niczym przekupstwo. Bardzo bolało. Teraz nie ma żadnej rocznicy. Nie ma nic. Wszystko się skończyło. Może nie do końca, będę się z nim widziała we wrześniu. Ale jakiś rozdział w moim sercu się zamknął na zawsze. Pytanie tylko czy chcę otwierać nowy? Czy będę mogła, umiała? Nie wierze w zapewnienia, że znajdę kogoś nowego. Nie wierzę w słowa, że ktoś mnie pokocha. Ktoś mnie zechce. Po prostu nie wierzę nie potrafię. Pozostaje mi samotność i śmierć. Tak śmierć jest moją towarzyszką na dobre i na złe. Zawsze krok za mną. Zawsze przy mnie. Zawsze... Tak trudno jest być szczęśliwym. Tak trudno jest zaakceptować samą siebie. Tak trudno być za sobą samą. Tak trudno...

Игорь Вдовин - Love Story (Меченосец)

niedziela, 14 sierpnia 2011

Wiedźma Alkoholiczka

-jesteś taki miły

-bo sobie zasłużyłaś na to by być wobec ciebie miłym

-no tak.. ale chodzi o to, że nie jesteś sztucznie miły.. uprzejmy o to jest dobre słowo. Uprzejmy z racji tego, że się znamy

Dziwne uczucie jak ktoś cię tak bardzo lubi szczególnie, że tak naprawdę jest się zwykłym popaprańcem. Zasiał we mnie ziarno akceptacji do samej siebie i nie wiem czy cieszyć się czy go przeklinać. Ja miałabym lubić siebie? Przecież odkąd żyję, a żyję już 20 lat pałałam do siebie czystą nienawiść, którą pielęgnowałam bardzo skrupulatnie. A tu nagle takie coś? Nie wiem czy się przyzwyczaję. No ale... nie jest to takie złe. Szczerze to mogłabym to i polubić. Heh...

czwartek, 11 sierpnia 2011

Wariatem być

-sądzę że mój umysł zwyczajnie nie wytrzymał natłoku wydarzeń

-i zrobiłeś coś głupiego?

-niee, ale to niewykluczone ze zrobię, dziwnie się zachowuję i czuję się dziwnie
w ogóle jestem w jakimś dziwnym stanie
z jednej strony to fascynujące oglądać tak siebie jak się dziwnie zachowujesz z drugiej strony trochę mnie to przeraża

-witaj w świecie ludzi chorych psychicznie rozgość się i czuj jak u siebie w domu
wyjścia ewakuacyjne są u psychologa lub w lekach ^ ^'

-nieeee chem leków
leki som złe!
a jak się Ty czujesz?

-podobnie
tyle, że ja tak mam od zawsze

-ej no ale bylo lepiej chyba

-bywało
ale choroba nie daje o sobie zapomnieć tak łatwo
i wraca co jakiś czas
przywykłam
wiesz powiedziałabym ci, że zwariować nie jest wcale tak źle, bo wtedy umysł otwiera przed nami jakieś granice, które zawsze nas ograniczały
problem w tym, że nie każdy sobie potem radzi jak już te granice się poluzują


Tak tak od dawna żyję w tym dziwnym świeci, który nazywa się wariactwem lub choroba psychiczną. Już dawno poluzowały mi się granice. Nie uważam tego za ułomność. Sądzę, że dzięki swojej chorobie mogę zobaczyć i zrozumieć więcej. Pojmuję całkiem inaczej niż zwykły człowiek. Niż normalny człowiek. Wiąże się to jednak z tym, że przez ogól ludzkości nie jestem akceptowana. Oczywiście na pewno znalazłyby się na tym ogromnym świecie osoby takie jak ja, ale jest ich niewiele i raczej mam małe szanse by kogoś takiego spotkać. Znaczy... spotkałam osobę, której nie przeszkadza to, ale jest zbyt dobrym człowiekiem by całkiem pojąc mój światopogląd. Nie okłamujmy się.

-hmm... to tak jak z magią?
spoko ja już nieraz przez to przechodziłem

-hmm nom można to porównać

-najgorzej chyba było jak mnie kiedyś w łazience dopadło i miałem ochotę wbić sobie głowę w kran
w ogóle trochę to przerażające było xD

-heh właśnie o czymś takim mówiłam
większości ludzi to przeraża
dlatego biegną do psychologa albo uciekają w leki

-jakoś nie wierze żeby mi psycholog mógł pomóc
psychiatra to może i tak
ale nader wszystko nie lubię jak się robi coś z moim umysłem
chociaż czasem to jest ciekawe
jakieś ziołowe uspokajające żrem to trochę pomaga

-ja tam uważam, że mi leki by nie pomogły a tylko by mnie uzależniły, to jak pielęgnować swoją chorobę a leki brać dla zabawy

-ale w sumie jak się samemu nie poradzi z tym to całe życie na lekach?

-poza tym ze mną jest o tyle ciężko, że ja lubię brać leki dla samego faktu, ze faszeruję się chemią

-z drugiej strony niektóre choroby psychiczne mają podłoże w chorobie ciała wiec z tym sobie samemu raczej ciężko poradzić
uuu to nie ładnie

-nom, czasem mam takie myśli autodestrukcyjne
każdy ma
z tym, że ja nie robię tego z depresji
mnie to bawi
bawi mnie kruchość mojego ciała i zdrowia
i sprawdzam ile jeszcze zdoła znieść
heh


Kolejny problem ludzi z choroba psychiczną. Trzeba mieć nie lada charakter by z tym wytrzymywać. Jak ktoś boi się swoich zapędów autodestrukcyjnych wtedy polecam terapię u psychologa i leki. Ja się tego nie boję. Mnie to osobiście bawi. Bawi mnie kruchość swojego ciała i zdrowia. Dlatego lubię faszerować się lekami i dlatego też nie chodzę do lekarzy. Choć do niech nie chodzę również dlatego, że im nie ufam, ale to swoją drogą. To jest takie uczucie jakbyś stał naprzeciw siebie i się śmiał. Bo widzisz przecież taka drobną małą istotkę i pierwsze co przychodzi ci do głowy to ją uderzyć i znieważyć. Jak robię gorsze rzeczy. Ja się nad nią całe życie znęcam. Ale ja to ja. Przeżarta zgnilizną wariatka. Wiecie co? dobrze mi z tym. Cholernie dobrze...

-no ja raczej swojego ciała trwale nie uszkadzam ^^
chyba mam za dużą świadomość swojej śmiertelności
i że jak zdechnę w końcu to już koniec

-każdy kiedyś zdechnie
inni szybciej inni później

-no ja bym wolał jednak później ;P

-pocieszę cię, że z pewnością mnie przeżyjesz :P

-nooo niekoniecznie, trochę się sypie czasami xD

-czas pokaże jak kruche jest moje zdrowie
hah to jak znęcanie się nad kimś kogo nie lubisz

-ej, ale ty się nad sobą nie znęcaj, muszę cie jeszcze wykorzystać przed śmiercią :D

-sadze, że nie będziesz miał okazji

-musiałbyś przestać być dobrym człowiekiem
a tego nie chcę
nie bądź taki jak ja nie warto

-a co warto na tym świecie?

-bycie sobą
przynajmniej jest zabawnie
bo jak jesteś sobą to działasz ludziom tak na nerwy że aż to śmieszy

-taa cholernie, wszyscy wokół cierpią ^^'

-a jak się nienawidzi większości ludzi to nie ma większej frajdy niż być szczerym i sobą
otwarcie
no cóż
cierpią bo tak naprawdę chyba nie da się kogoś kochać za takiego jakim jest
bo ludzie rzadko są szczerzy
na każdą okazję zakładamy inną maskę
w pracy w szkole przy ukochanej przy rodzinie przy znajomych
a sobą jesteśmy tylko wtedy gdy jesteśmy ze sobą, no chyba, że i nam jest źle z tym jacy jesteśmy


Fakt nr. 3? Bycie wariatem nie idzie w parze z byciem dobrym. Te dwie cechy się zabijają nawzajem i jest nam jedynie źle. Jedna z nich musi wygrać. A czy warto jest być złym? Szczerym? Nigdy nie potrafimy być przed kimś szczerym do końca jeśli jest w nas dobro. Dobro zabija szczerość. "A jeśli się obrazi? A jak mnie źle zrozumie? Wścieknie się jak powiem prawdę" Wyrzuty sumienia są powodowane przez dobro. Nie ma dobra, nie ma wyrzutów jest szczerość. Proste nieprawdaż?

-mnie tam jest dobrze z tym kim jestem ^^

-bo znów usłyszę, że ci robię pranie mózgu

-tylko czasem już nie wytrzymuję sam ze sobą
taaa... już słyszałem tą gadkę xD
ludzie nie są szczerzy bo byśmy się pozabijali nawzajem ;P

-moje poglądy są zbyt szczere i otwarte
nie powinnam się nimi dzielić według większości
bo zarażam jak bakteria
jak wirus
i wtedy świat wywala się do góry nogami
wszystko co było pięknie poukładane
się rozwala bo większość kłamstwem była szyta


I kolejny fakt. Wariat jeśli nie kryje się ze swoimi poglądami jest potępiany. Czemu pytanie? Bo mówi to czego nie powinno się na głos mówić. O czym wie każdy, ale łatwiej jest udawać, że problem nie istnieje. Łatwiej jest żyć w swoich obłudnych kłamstewkach. Kiedy jednak przychodzi wariat kłamstwa pękają jak pajęcza nić. Bo ktoś w końcu na głos powiedział to co tysiące mają w głowie lub w sercu. Zamiast na ustach. Oj nieładnie tak mówić na głos, mama cię nie uczyła, że nie ładnie jest mówić prawdę?

-przywykłam, ze na dłuższa metę mnie się nie da lubić ;P

-obawiam się że nie jestem w odpowiednim stanie by się powstrzymywać od robienia głupot ^^

-ostrzegałam was z resztą

-a kogo się da?

-ciebie
dobrych ludzi
z resztką moralności w sercu
was się da lubić
ja cię lubię
ale jestem przepełniona zgnilizną dlatego na dłuższa metę ludzie przy mnie się duszą

-jak ci się to nie podoba to to zmień, a jak nie... to zaakceptuj i żyj dalej;)

-ale ja to akceptuję
nie lubię tylko jak mimo szczerego ostrzegania ludzie się dziwią, że potem mnie nie rozumieją albo nie lubią
jak to się mogło stać?

-noo bo się łudzą złudnymi nadziejami

-a ja szczerze zawsze ostrzegam

-ja tam Cię lubię jeszcze bardziej ;)

-bo jestem dla ciebie w pewnym sensie fascynująca
lubisz zgłębiać ludzki umysł
a ja jestem tak pokręcona i popaprana, że aż nie można przestać mi grzebać w głowie

-ano lubię ale to raczej coś innego niż fascynacja
raczej to że mogę sobie pogadać szczerze z jakimś popaprańcem nie obawiając się że go tym zranię

-hah no tez racja
dlatego jestem doskonałym słuchaczem
można mi wylewać wszystko, smutki, radości, całe gówno jakie siedzi w człowieku wszystkie pozytywne jak i negatywne emocje
przeżycia, wątpliwości
można mnie zwyzywać od góry do dołu
a ja się uśmiechnę i ci przytaknę ^^
i nie dlatego, ze mam to gdzieś i po mnie spływa, po prostu rzadko podchodzę emocjonalnie do tego co mówią mi ludzie

-no bo jesteś inteligentnym człowiekiem

staram się to przetrawić przez mój światopogląd i wypluć swoją opinię ^^
to jest dobre
ale nie jak się jest z kimś w związku
można nieźle kogoś zryć takim zachowaniem

-a cóż jest lepszego od jak to nazywasz "zrycia"?
to ono czyni mnie tym kim jesteśmy

-ale my się różnimy do innych
ludzie podchodzą często zbyt emocjonalnie do tego co się do nich mówi
nawet jeśli nie dotyczy ich osoby
wszystko biorą wyjątkowo do siebie
dlatego szczerość jest prędzej wadą niż zaletą

-noo.. bo myślą że są pępkem świata ;)

-bo dla większości ludzi równa się chamstwu

-ano jeśli chodzi o życie w społeczeństwie to szczerość raczej nie popłaca

-niestety
ale ja lubię być szczera
to mnie wyróżnia z tłumu i mi z tym dobrze
a to, że ludzie tego nie akceptują, cóż ich problem


I ostatni ważny fakt. Wariaci są doskonałymi słuchaczami lecz fatalnymi doradcami. Możemy słuchać wszystkiego, wszystkiego dlatego, że puściły nam granice emocjonalne. Nie bierzemy wszystkiego do siebie, nie dajemy się ponieść bo ktoś coś powiedział do nas. No i potrafimy to przetworzyć "racjonalnie" przez swój światopogląd. Oczywiście potem nasza opinia mało komu się podoba. A jeszcze mniej można zrozumieć nasz rady. Zazwyczaj nie brzmią one tak jak chciałby mówiący. Nie mówimy im tego co chcą usłyszeć. Mówimy naszą prawdę. A dla nich jest to już tylko czyste chamstwo. Skoro chcesz bym była szczera to czemu potem się wkurwiasz?


środa, 27 kwietnia 2011

ehhh

Czuje się jakby mi sie gówno wylewało uszami. Myślę o śmierci, o końcu świata, mam ochotę mordować ludzi i patrzeć jak cierpią, jak umierają, jak konają. Kują mnie uszy od za głośnej muzyki. Czuję taką beznadziejność nie do opisania. Eh, gińcie sukinsyny, gińcie gnoje tego świata.


Czuję się jak mała dziwka....


http://dagobah.net/flash/party_fucking_hard_v2_4.swf

czwartek, 24 lutego 2011

NO ONE IS - SAFE



Noises, noises, people make noises
People make noises when they're sick
Nothing to do except hold on to NOTHING

wtorek, 1 lutego 2011

Tajemnicza postać z wanny

-Kim jesteś?

Kiedy się dziś zanurzyłam w wannie i zamknęłam oczy widziałam nad sobą niebo. Wielkie białe chmury. Jakbym leżała na plaży. Czułam przyjemne ciepło. Nagle, twarz nade mną. Postać. Zacieniona jakby było za nią ostre słońce. Wyciąga do mnie dłoń. Jakby chciał bym wstała. Kim była owa postać? Może to mój anioł stróż?...

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Masz już dość mojej osoby?

-Po to są telefony. By był jakiś, choć znikomy kontakt.

Czemu mam wrażenie, że za każdym razem jak wraca do domu ma ochotę ode mnie odpocząć. Nie rozmawiamy, czasem coś tam napiszemy, że się kochamy, że tęsknimy. Czemu nachodzi mnie wtedy taki okropny smutek. Tak jakby po tym czasie spędzania 24 godziny razem miał ochotę po prostu się ode mnie uwolnić. Wiem, że to pewnie tylko moje wymysły, ale nie ma nikogo, kto mógłby mnie z nich wyciągnąć. A jemu nie wiem jak to powiedzieć. Zacznie mnie przepraszać, obwiniać się, dołować. I co z tego będę miała? Nie prześpi kolejnej nocy a ja będę miała wyrzuty sumienia. Mieliśmy razem pograć, ale zapomniał, grał w Diablo z kumplami. Myślałam, że zadzwoni skoro internet mu szwankuje. I tak jak zwykle robi dwie rzeczy na raz przez co ani jedna mu nie wychodzi... no może wychodzi mu granie bo tego nie mogę wiedzieć. Mam ochotę znów przepłakać całą noc. Z tęsknoty, z żalu i goryczy.